pewnością jakieś pytania, na które powinien udzielić jakiejś odpowiedzi, poczuł nieprzepartą chęć zawrócenia z drogi.<br>Jednakże gnębiąca niepewność co do upiornego miliona zmusiła go do utrzymania raz obranego kierunku.<br>Ostatnie metry przebył powłócząc nogami. Przed bramą stał przez chwilę, rozglądając się po niebie i rozważając prognozę pogody na jutro. W holu wejściowym znów się zatrzymał, przeczytał listę lokatorów, znalazł na niej własne nazwisko, nad którym pokiwał smętnie głową, i wreszcie spojrzał na skrzynkę do listów. W skrzynce coś było. Z nadzieją, że to coś okaże się szalenie długim listem, który będzie mógł przeczytać na schodach, opóźniając tym wejście do mieszkania, wygrzebał