Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
krzyku - z każdą chwilą wydawał mi się bardziej znajomy. Zaalarmowany, ze słuchawką przy uchu, jedną ręką sięgnąłem po spodnie i zacząłem je nakładać.
- Poczekajcie tam na mnie, dobrze? - powiedziałem szybko Toli. - Będę u was tak prędko, jak się da.
Senność i zmęczenie minęły, chyba nawet wytrzeźwiałem.
Na dworze nad wschodnim horyzontem dopiero majaczyła różowawa smuga. Wyjeżdżając ze strzeżonego osiedla, pokazałem kartę identyfikacyjną zaspanemu ochroniarzowi. Powiedziałem, że mieszkanie pod czwórką będzie puste i nie spodziewam się żadnych gości. Odnotował te informacje w służbowym dzienniku, życząc szerokiej drogi.
Terenówkę kupiło wydawnictwo pod naciskiem księgowego, który jęczał, że jeżeli nie nabijemy więcej kosztów, będzie
krzyku - z każdą chwilą wydawał mi się bardziej znajomy. Zaalarmowany, ze słuchawką przy uchu, jedną ręką sięgnąłem po spodnie i zacząłem je nakładać. <br>- Poczekajcie tam na mnie, dobrze? - powiedziałem szybko Toli. - Będę u was tak prędko, jak się da. <br>Senność i zmęczenie minęły, chyba nawet wytrzeźwiałem.<br>Na dworze nad wschodnim horyzontem dopiero majaczyła różowawa smuga. Wyjeżdżając ze strzeżonego osiedla, pokazałem kartę identyfikacyjną zaspanemu ochroniarzowi. Powiedziałem, że mieszkanie pod czwórką będzie puste i nie spodziewam się żadnych gości. Odnotował te informacje w służbowym dzienniku, życząc szerokiej drogi. <br>Terenówkę kupiło wydawnictwo pod naciskiem księgowego, który jęczał, że jeżeli nie nabijemy więcej kosztów, będzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego