Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
kubek w palcach przypominał mu pobyt na ziemi, jasne oczy księdza Joachima i jego sowizdrzalskie prosit!
Wzniósł wódkę na wysokość czoła, odchylił ją w stronę ramienia, żeby spojrzeć na świat w witrażach szarzejącej purpury, po czym przepił do tej urody próżnych niebios.
- Prosit...
I byłby tak trwał w zamyśleniu, gdyby hostessa nie nachyliła się, żeby mu wyjąć z palców plastik. Spojrzał na nią zdziwiony i dopiero, kiedy usłyszał chrzęst kubka wrzuconego do czarnego wora, uśmiechnął się machinalnie.
A pod nim, wciąż niżej i niżej, ogromniała zielona ziemia. Linie frontów stroszyły swe zardzewiałe grzbiety. Chrzęściły kości pancernych, leżących pułkami pokotem na cmentarzach
kubek w palcach przypominał mu pobyt na ziemi, jasne oczy księdza Joachima i jego sowizdrzalskie prosit! <br>Wzniósł wódkę na wysokość czoła, odchylił ją w stronę ramienia, żeby spojrzeć na świat w witrażach szarzejącej purpury, po czym przepił do tej urody próżnych niebios. <br>- Prosit... <br>I byłby tak trwał w zamyśleniu, gdyby hostessa nie nachyliła się, żeby mu wyjąć z palców plastik. Spojrzał na nią zdziwiony i dopiero, kiedy usłyszał chrzęst kubka wrzuconego do czarnego wora, uśmiechnął się machinalnie. <br>A pod nim, wciąż niżej i niżej, ogromniała zielona ziemia. Linie frontów stroszyły swe zardzewiałe grzbiety. Chrzęściły kości pancernych, leżących pułkami pokotem na cmentarzach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego