nastroszył, powiada: "<orig>Paniów</>, nie <orig>paniów</>, mnie się tu więcej miejsca należy; w konstantynowskim powiecie włóczegów dużo, ale pan prawdziwy jest jeden - Winołęcki, do kroćset! Zrzucaj, Wojtek, pudło". Luiza zatrzepotała: "Przepraszam pana, ten kuferek całą prawie Rosję na tym miejscu przejechał i nikomu nie wadził". Nie zdążyła skończyć, grubas jak nie huknie na nią: "<orig>Imość</> mi tu nie rób mitręgi. W Rosji nie wadził, a mnie zawadził, i basta! Prędko, Wojtek, bo kasztan - widzę gryzie srokatkę; poniosą juchy i brykę rozbiją". To ten Wojtek łomot! moim kuferkiem o ziemię, indory wepchnął, słyszę, że coś trzasnęło. Rzucam się cała drżąca, otwieram, a tam