rozwichrzoną, siwą czupryną i tłumaczył mu coś żywo. Na widok nieśmiało zbliżających się chłopców skinął przyjaźnie.<br> - Oto nasze duchy i upiory, panie profesorze. Starszy pan poprawił okulary, uśmiechnął się.<br> - Antoniusz opowiadał mi o was. Muszę przyznać, że spisaliście się dzielnie. Ale teraz już nie będziecie musieli straszyć. Antoniusz wyjaśnił z humorem:<br> - Pan profesor wrócił właśnie z Warszawy. Przywiózł zakaz rozbiórki lewego skrzydła. Ruiny zostały uratowane, a duchy mogą iść na emeryturę.<br>Profesor pokiwał przyjaźnie głową.<br> - Oj, chłopcy, najedliście się strachu, prawda? Paragon przybrał zuchowatą minę.<br> - To nic, panie profesorze, grunt, że mury zostały ocalone. Jeżeli trzeba będzie, to my dla kochanej