pięćdziesięcioletnich. Ze wschodniej Polski... Rodzice wywiezieni na Sybir czy coś w tym rodzaju... A ta wycieczka zapowiedziana... wie pan, co się okaże? Okaże się, że ci goście... wszyscy pod siedemdziesiątkę... I jak już tutejsza wódeczka po krwi im się rozejdzie... ten i ów spłowiałą kopertę z portfela wyjmie, czule rozłoży... i już pan wie, że to ich "ślad", że to ich szukanie... wiatru w polu. <br>- I co? Mają jakieś szanse, żeby?... Nim proboszcz pomyślał o odpowiedzi, weszła gospodyni, niosąc w grubej niebieskiej serwecie dwa talerze, na których dymiły dorodne, polane przyrumienionym masłem pierogi z serem. <br>Jedli pomału. Może dlatego, że nadal myśleli