Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
tę umowę. Może źle, że tam nie byłem, w kwestiach prawnych jestem przecież bieglejszy, lepiej potrafię się wysłowić.
- A twoje pierwsze małżeństwo chyba nie trwało długo?
- Tak, Lenka, i rozpadło się. - Po cholerę jej to mówię? - Tego dnia, kiedy wróciłem z Krakowa; dosłownie, wysiadłem z twojego samochodu, pojechałem do domu i - koniec.
Nie zareagowała. Jakbym wymienił zupełnie obojętne, nie związane z nią okoliczności: wróciłem ze sklepu, padał deszcz, rozwiodłem się; może po prostu, choć sama zaczęła, nie chciała rozwijać tematu rozwodów?
Doszliśmy do Puławskiej; Czikita poznaje swój samochód i podbiega do czerwonego daihatsu.
- Widzisz, co mi braciszek kupił; chyba na złość.
Tłumaczy
tę umowę. Może źle, że tam nie byłem, w kwestiach prawnych jestem przecież bieglejszy, lepiej potrafię się wysłowić.<br>- A twoje pierwsze małżeństwo chyba nie trwało długo?<br>- Tak, Lenka, i rozpadło się. - Po cholerę jej to mówię? - Tego dnia, kiedy wróciłem z Krakowa; dosłownie, wysiadłem z twojego samochodu, pojechałem do domu i - koniec.<br>Nie zareagowała. Jakbym wymienił zupełnie obojętne, nie związane z nią okoliczności: wróciłem ze sklepu, padał deszcz, rozwiodłem się; może po prostu, choć sama zaczęła, nie chciała rozwijać tematu rozwodów?<br>Doszliśmy do Puławskiej; Czikita poznaje swój samochód i podbiega do czerwonego daihatsu.<br>- Widzisz, co mi braciszek kupił; chyba na złość.<br>Tłumaczy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego