wykonują te same, rytualne gesty. Najpierw rząd, ustami premiera albo rzecznika, wyraża <q>"rozczarowanie"</>. Następnie jakiś harcownik z PSL, na przykład Zbigniew Kuźmiuk, zaczyna wymachiwać projektem nowelizacji ustawy o NBP. Inni ludowcy dorzucają coś o <q>"największych na świecie stopach"</>, o Balcerowiczu i członkach Rady, którzy <q>"odpowiadają tylko przed Bogiem i historią"</>, i tak dalej. Do mikrofonów dobiegają też oczywiście działacze UP, LPR i Samoobrony. Kiedy temperatura odpowiednio wzrośnie, wówczas odzywa się "ktoś rozsądny" z SLD, na przykład marszałek Borowski. Mówi przeważnie, że Rada powinna się spotkać z rządem, bo <q>"potrzebny jest dialog"</>. Na tym etapie włącza się Aleksander Kwaśniewski. Prezydent broni konstytucyjnej niezależności banku