za gardło, trzyma go w żelaznym uścisku i nie rozluźni go dopóki ostatnia strona nie zostanie przeczytana.<br>Kaz Ostaszewicz nie jest pierwszym Polakiem, który przyjechał do Stanów Zjednoczonych, by rozpocząć tam nowe życie, i który podzielił się swoimi przeżyciami z czytelnikami, ale żaden z nich nie ujawnił tak wybuchowego temperamentu i takiej ostrości obserwacji. A obserwacja ta był a bardzo bogata, bo choć jej głównym obiektem było życie w Nowym Jorku, autor objechał prawie cały wielki kraj, próbował szczęścia w wielu<br>miejscach, chwytał się różnych prac, spotkał tysiące ludzi, oddychał powietrzem kilku klimatów, odpoczywał pod różnym niebem.<br>Książka jest pełna kontrastów, bo