Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Fakt
Nr: 01.03 (2)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
Tytuł: Fakt
Nr: 01.03 (2)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
Gruzini mają wielkie oczekiwania
Choć w niedzielnych wyborach prezydenckich w Gruzji wystartuje sześciu kandydatów, to nikt nie wątpi, że trzecim prezydentem kraju od odzyskania niepodległości w 1991 roku zostanie Michaił Saakaszwili (przed nim byli Zwiad Gamsahurdia i Edward Szewardnadze).
Jego jedynym prawdziwym przeciwnikiem 4 stycznia może się okazać niska frekwencja - i tego najbardziej boi się jego sztab wyborczy. Aby wybory były ważne, głosować musi bowiem ponad 50 procent uprawnionych. Przed wyborami nie było gorącej i intensywnej kampanii. Na ulicach nie było widać żadnych billboardów, w telewizji nie było ani jednej debaty kandydatów; pokazano tylko kilka reklam wyborczych Saakaszwilego z obrazami listopadowych protestów
Choć w niedzielnych wyborach prezydenckich w Gruzji wystartuje sześciu kandydatów, to nikt nie wątpi, że trzecim prezydentem kraju od odzyskania niepodległości w 1991 roku zostanie Michaił Saakaszwili (przed nim byli Zwiad Gamsahurdia i Edward Szewardnadze).
Jego jedynym prawdziwym przeciwnikiem 4 stycznia może się okazać niska frekwencja - i tego najbardziej boi się jego sztab wyborczy. Aby wybory były ważne, głosować musi bowiem ponad 50 procent uprawnionych. Przed wyborami nie było gorącej i intensywnej kampanii. Na ulicach nie było widać żadnych billboardów, w telewizji nie było ani jednej debaty kandydatów; pokazano tylko kilka reklam wyborczych Saakaszwilego z obrazami listopadowych protestów
Gruzini mają wielkie oczekiwania</></><br><transl>Choć w niedzielnych wyborach prezydenckich w <name type="place">Gruzji</> wystartuje sześciu kandydatów, to nikt nie wątpi, że trzecim prezydentem kraju od odzyskania niepodległości w 1991 roku zostanie <name type="person">Michaił Saakaszwili</> (przed nim byli <name type="person">Zwiad Gamsahurdia</> i <name type="person">Edward Szewardnadze</>). <br>Jego jedynym prawdziwym przeciwnikiem 4 stycznia może się okazać niska frekwencja - i tego najbardziej boi się jego sztab wyborczy. Aby wybory były ważne, głosować musi bowiem ponad 50 procent uprawnionych. Przed wyborami nie było gorącej i intensywnej kampanii. Na ulicach nie było widać żadnych billboardów, w telewizji nie było ani jednej debaty kandydatów; pokazano tylko kilka reklam wyborczych <name type="person">Saakaszwilego</> z obrazami listopadowych protestów
