środowisko, każda grupa miała swój utopijny, acz poprawiający samopoczucie obraz Polski, której jedynym problemem miał być łańcuch nałożony przez obcych. Ależ tak, jesteśmy przecież mężni, uczciwi, głęboko religijni i tolerancyjni, solidarni, acz przywiązani do indywidualizmu, rodzinni, lecz rycerscy wobec kobiet, kochamy dzieci, no, może troszkę je rozpieszczamy... I tak dalej, i tym podobne. Więc kiedy korzystając z wolności, na ulicach zaczęły się mrowić postaci jakby zrodzone z zaprzeczenia tej listy zalet, wielu poczuło się nie tak, jakby ich obudzono, lecz tak, jakby dopiero teraz znaleźli się w koszmarnym śnie. Ich oburzenie jest sygnałem stłumionego okrzyku: "To nie jest moja rzeczywistość! Nie taką zamawiałem