krzykiem mojej bezradności i bezsilności, gdy - z własnej zresztą woli, wiedziony ciekawością - uległem namowie tych dwóch nieznajomych Arabów z bazaru, którzy wskazali mi ręką wejście do hamamy, perskiej łaźni w irackiej stolicy, i tłumaczyli mi, że kto tam nie był ani razu, nigdy nie zrozumie Wschodu, nie pojmie tutejszych ludzi, ich sposobu myślenia i życia, tak odmiennego niż nasz, europejski, i wszedłem do środka, i zobaczyłem baseny, niskie stoliki, szatnie, panował tu stłumiony parą gwar męskich i chłopięcych głosów, bo kobiet i dziewcząt nie wpuszczano...<br>i patrzyłem: niczym nieosłonięci goście siedzieli na brzegu basenu z ciepłą wodą lub przy stolikach, rozmawiali, palili