szarpał się z tym małym, obcym, wyrywając mu stena.<br>- Gówno. Gówno. Gówniarzu - stęknął szeptem, dysząc ciężko. - Wieszaj się na pasku, świnio. Bez hałasu. No.<br> Jerzy dotknął ręką piachu. Odróżniał nawet ostre drobiny węglowego miału. Rozczuliła go wielość świata, który pozdrawiał tym dotykiem. Jakiś ogryzek marchewki czy stary kartofel...<br>"A ten idiota, któremu Zygmunt wyrwał stena, chciał się sam skończyć" pomyślał.<br>Któryś z rumorem wciskał się pod fryzjerską półkę. Jerzy szukał wokół siebie rękami, jakby zapomniał jeszcze dotknąć czegoś na ziemi. Zadrżały mury w sąsiedniej piwnicy.<br>Jerzy uświadomił sobie, że nie zobaczy już nieba, i zrobiło mu się żal siebie, ogromnie, do