W końcu wyszedłem stamtąd, wyczerpany, z odstrzelonymi jajami. Przejechałem przez całe miasto tramwajem i po godzinie zderzyłem się z wami w drzwiach. Domyślasz się zapewne, że to nie było zwykłe zderzenie. Poczułem się tak, jakby te drzwi, zamykając się, przytrzasnęły mi głowę. Przyznasz, że to dość idiotyczna koincydencja, prawie tak idiotyczna jak samo to słowo. Ko-in-cy-den-cja. Spróbuj na to spojrzeć z mojej perspektywy. Na tę porażającą swoim absurdem równoległość sytuacji. Ty wychodzisz z nią do kina albo gdzieś, zapewne po kolacji przy świecach, nocą zapowiada się dobry seks albo, jeszcze lepiej, kolacja od razu była połączona z