Smętny żebraczy skrzypek, ukostiumowany w studencką czapkę, w zawsze jednakowej pozie wzruszającego zawstydzenia, zwrócony twarzą do muru, nie przerywa melodii Ave Maria, ale wykręca głowę. Baśka gna na ukos przez jezdnię.<br>- Nie chcę z tobą mówić, nie chcę! Więc ty masz tam zadanie, a mnie z tego jak psu ochłap, idiotyczna rewietka... - rzuciła słowo, którym często się posiłkował zwalczając jej ciekawość do tych zabaw.<br>Wepchnął ją do najbliższej bramy. Stąd niedaleko już było do ich kawiarni - tym razem umówili się nie w "Marlenie". Zamówiwszy kawę przypomniał sobie, że jedyne sto złotych zostawił w tamtej kawiarni. Po wyjaśnieniach, przy których sama sięgnęła