Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 12.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
pod kluczem.

Jest prawem snu, że nie dba o logikę, rzadko bywa stacjonarny, lubi się przemieszczać podróżując na gapę. Poczułem chłód, niewiele pomogło owijanie się kołdrą. To owionął mnie powiew tysiącletniej tolerancji. Zaraz też zobaczyłem malowniczy tłumek, krzyki i pohasływania. Jeden z uczestników zadymy zbierał się do odejścia.

- Pan już idzie, panie sąsiedzie? - powstrzymywał go znajomek.

- Zachrypłem, przemarzłem. Duje i duje od morza. A zimnisko takie, że podobno nawet Golfstrom zamarzł.

- A dobrze mu tak, Żydowi! - ucieszył się znajomek.

I po chwili zgodnie wołali:

- Gocłowski na rabina!

Wróciłem do jawy sennej. To chyba presja czasu, przyzwyczajenie uszu do gry politycznych kataryniarzy
pod kluczem.<br><br>Jest prawem snu, że nie dba o logikę, rzadko bywa stacjonarny, lubi się przemieszczać podróżując na gapę. Poczułem chłód, niewiele pomogło owijanie się kołdrą. To owionął mnie powiew tysiącletniej tolerancji. Zaraz też zobaczyłem malowniczy tłumek, krzyki i &lt;orig&gt;pohasływania&lt;/&gt;. Jeden z uczestników zadymy zbierał się do odejścia.<br><br>- Pan już idzie, panie sąsiedzie? - powstrzymywał go znajomek.<br><br>- Zachrypłem, przemarzłem. Duje i duje od morza. A zimnisko takie, że podobno nawet Golfstrom zamarzł.<br><br>- A dobrze mu tak, Żydowi! - ucieszył się znajomek.<br><br>I po chwili zgodnie wołali:<br><br>- Gocłowski na rabina!<br><br>Wróciłem do jawy sennej. To chyba presja czasu, przyzwyczajenie uszu do gry politycznych kataryniarzy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego