charakterów, poglądów - nic, żadnych konfliktów. Czy możemy żyć tak po prostu szczęśliwi? Czy to się nie stanie z czasem nudne? <br>Przysuwam się do okna. Wypłukany deszczem poranek. Słońce lśni na szybach, liże czerwone dachy. Z gałęzi sfrunął szpak - znika za wieżą kościoła. Drzewa w pąkach, niektóre już zielone. Przez ogród idzie zakonnik w białym habicie. Dzwoni sygnaturka. <br>Grześ się obudził. Przytulił mnie do siebie i mówi, żebyśmy wzięli ślub. <br>Wielkie wzruszenie i - zrobiło mi się niedobrze, mdło, głowa - koszmar! Nie umiem mu nawet powiedzieć, jak się cieszę, jak bardzo tego pragnę... Mówię o kłopotach ze studiami, z pracą, z mieszkaniem, a