którą uzna za wystarczającą. A choć byłem pewny, że już przekroczyłem<br>tę odległość, bo czułem, jak zaczyna mnie ogarniać lęk i coraz dalsze<br>wydawały mi się te jej poganiania, wciąż tam czekała.<br> - No, idź, idź.<br> Nie powiedziała mi, że już idzie za mną. Aż się znowu obejrzałem i<br>zobaczyłem, że idzie. A wydała mi się tak daleko, że postanowiłem<br>zwolnić, aby zmniejszyć tę odległość. Toteż ledwo minąłem kilka pól,<br>dopędziła mnie i przystanąwszy, znów czekała, aż odejdę od niej,<br>poganiając mnie:<br> - No, idź, idź. Nie oglądaj się. Zaraz idę za tobą.<br> Głos jej pobrzmiewał łagodnością, nawet troską, jakby nie zauważyła<br>mojego