ostatnim wysiłkiem utrzymując się na powierzchni spienionych wód. Stary Strobbel, który niedawno umarł, położył się do trumny w nieskazitelnej czerni i bieli, z ostentacją, z wyrazem surowości i pogardy na twarzy. On, który zawsze wierzył, że czas to pieniądz, nie życzył sobie bezcelowej zwłoki: od razu spoczął na katafalku <foreign>comme il faut</>, z gromnicami nad głową. Cały majątek, jaki mu pozostał - chińskie wazy ze słynnej prywatnej kolekcji - zapisał miastu. Raz zamkniętych powiek więcej nie raczył otworzyć, pogrzebano go niezwłocznie w rodzinnym grobowcu Strobblów, wykładanym porcelaną. Na pogrzeb przyszli tłumnie uczniowie gimnazjum realnego, którzy do mundurków przyszywali - kłując sobie palce - przedwojenne wojskowe