pokolenia już nie ma. Naród zajęty jest MTV i zarabianiem, komu chce się coś sprawdzać, o czymś dyskutować. Więc i rozważań nad słuchem lirycznym poety przeciw retoryce, które proponuję, pewnie nie będzie. Póki nie pojawi się krytyk, który wobec dzieła i życia Barańczaka zastosuje równie autorytarne metody, jakich on się ima. Bo przecież na pracy mej nie poprzestaje, a posuwa się, co smutniejsze, do przytyków osobistych. Nie jestem klempererowską "ofiarą superlatywu" na swój temat i nie zwykłem ogłaszać, kto "wieszczem jest" a kto nie. Wyższe sądy od tego są, twardsze miary. Beż żalu zostawiam więc Barańczaka nieroztropnemu przekonaniu, że świat taki