Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
ze zrozumieniem.
- Krem przypomniał mi dzieciństwo. Zjadałem dwie porcje, bo moja młodsza siostra odsuwała z obrzydzeniem swoją czarkę; nie mogła znieść widoku kremu, który "się trzęsie". Dziś ten krem... w atmosferze niemal rodzinnej... przywrócił mi radość łakomstwa sprzed lat. - Patrzy na księdza.
- Proszę mi wierzyć, że to fakt... a nie imitowanie znanej abiturientom Europy... proustowskiej "magdalenki".
Proboszcz uśmiechnął się znowu, tak jak wtedy, gdy otworzył okna dla przelatującego nad Pomorzem anioła. Spoważniał.
- Po południu w niedzielę, tradycyjnie, odwiedzam parafian... co nie mogą przyjść na mszę świętą... Są tacy, wie pan docent... jak się ich dziś pretensjonalnie nazywa "niepełnosprawni". Dawniej, zamiast wykręcać
ze zrozumieniem. <br>- Krem przypomniał mi dzieciństwo. Zjadałem dwie porcje, bo moja młodsza siostra odsuwała z obrzydzeniem swoją czarkę; nie mogła znieść widoku kremu, który "się trzęsie". Dziś ten krem... w atmosferze niemal rodzinnej... przywrócił mi radość łakomstwa sprzed lat. - Patrzy na księdza. <br>- Proszę mi wierzyć, że to fakt... a nie imitowanie znanej abiturientom Europy... proustowskiej "magdalenki". <br>Proboszcz uśmiechnął się znowu, tak jak wtedy, gdy otworzył okna dla przelatującego nad Pomorzem anioła. Spoważniał. <br>- Po południu w niedzielę, tradycyjnie, odwiedzam parafian... co nie mogą przyjść na mszę świętą... Są tacy, wie pan docent... jak się ich dziś pretensjonalnie nazywa "niepełnosprawni". Dawniej, zamiast wykręcać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego