dnia wczasów. Otóż często się mówi, że "takiego faceta to tylko ze świeczką szukać"... I ja miałam to szczęście i autentycznie znalazłam sobie faceta ze świeczką w ręku. Niestety, facet już żonaty od kilku lat. A dokładniej, to był mój kolega Paweł. Siedzieliśmy na tarasie przed domkiem do późnej nocy, impreza rozkręciła się na całego, popiliśmy sobie trochę, język się rozwiązał i prowadziliśmy zażarte konwersacje. Po kilku godzinach zorientowałam się, że Paweł gdzieś zniknął. Wzięłam świeczkę bo i nic innego nie mieliśmy i wyruszyłam na poszukiwania. Znalazłam go leżącego na leśnej drodze. Biedactwo czekał na mnie, bo bardzo chciał porozmawiać... No