ja niegdyś młody. Ba, najmłodszy ze wszystkich. Wtedy nie uwierzyłbym nawet, że spotka mnie złośliwość losu, która każe mi przekroczyć pięćdziesiątkę. Uważam to za jawne bezprawie, gdyż nigdy jeszcze nie czułem w sobie tylu sił żywotnych, co dziś, gdy jestem przy tobie. Ale wtedy miałem siedemnaście lat i ze sztubackim infantylizmem odczuwałem bezsens istnienia.<br>Tak, droga Agnieszko, możesz uważać to za przechwałki z mojej strony, ale był taki czas, kiedy miałem siedemnaście lat.<br><gap reason="sampling"><br>Wojtek uczył się coraz lepiej, a ja coraz gorzej. Napomnienia mojej matki niewiele pomagały. Wymykałem się z domu używając różnych wybiegów i kłamstewek, a po nocach rozpalona wyobraźnia