syn lekarski powinien był uczynić, matka urządziła mu sądny dzień za skrwawiony rękaw koszuli. A demon śmiał się: cha! cha! Najpierw przewracał oczami, robił omdlewające miny, a potem wystawił go na pośmiewisko oddawszy przeniewiercze i zapewne robaczywe serce dryblasowi z szóstej klasy. Adaś zrozumiał poniewczasie, że rozumniej jest wycinać najdroższe inicjały na pniu brzozy niż na rodzonej ręce. Nie chcąc, aby się zmarnowały krwawe nacięcia, potworne znaki serdecznej męki, szukał potem długo istoty rodzaju żeńskiego, której imię i nazwisko od tych samych rozpoczynają się liter, od Z i G. Nie było takiej istoty pod ręką, aby ją uwiecznić na ramieniu, więc