tak powiem, anarcholiberalnego: państwo jest darmozjadem, a my nie chcemy utrzymywać jego urzędników, którzy się wałkonią. A więc precz z podatkami, niech każdy dba tylko o siebie, a całość sama się złoży.<br><br>W kampanii wyborczej Berlusconi nie mógł nie przekonywać Włochów, których idolem od paru lat jest Antonio Di Pietro, inicjator operacji "czyste ręce", że gdy tylko dojdzie do władzy, rozprawi się z resztkami skorumpowanej I Republiki i ustanowi nieskazitelną II Republikę. Większość wyborców nie zastanawiała się wówczas nad tym, że początek fortuny Berlusconiego wiąże się z bliską przyjaźnią, jaką darzył go socjalistyczny premier Bettino Craxi. Mowa tu zwłaszcza o koncesjach