wodził.<br>Eufin uważał siebie za Eufończyka (i biada temu, kto by się ważył choć trochę eufońskość Eufina w Eufonii podważyć), lecz w grze jego na eufonium cała europejskość przodków jego wyłaziła: niemiecką nadętością najmniej się popisywał, stosując najczęściej francuskie zadęcie, celował zaś w eufońskim przedęciu. Technikę przedęcia, w grze na instrumentach dętych nieodzowną, rozwinął do takiego stopnia, iż na jednym oddechu kilka tonów naraz mógł dobyć. Stąd wziął się sławny akord eufinowski, będący septymową dominantą z sekstą miast kwinty.<br>Na pożywce dumy narodowej wyrósł w Eufonii imponujący kult Eufina, znajdujący wyraz w akademiach, koncertach, kongresach, konwentach, festiwalach, konkursach, konwersatoriach, konserwatoriach, obchodach