przenika się nieustannie i coraz częściej pisze się po prostu o kulturze XX wieku.<br><br>Legitymiści, którzy chcieliby ustalić "twarde" hierarchie, oddzielając grubą krechą to co elitarne od tego co pospolite, nie mają łatwego zadania w sporze z relatywistami, którzy od dawna kwestionują taki punkt widzenia. Dyskusję, w której dwie francuskie intelektualistki przedstawiły racje obu stron, przedrukowało niedawno "Forum". Maryvonne de Saint Pulgent, członkini Rady Państwa, autorka książki "Rządzenie kulturą", powiedziała w podsumowaniu: "Kultura to przedmiot wymiany handlowej. Trzeba tylko wiedzieć, na co się godzimy, a na co - nie". W rozmowie padł również śmiały pomysł, iż może nadeszła odpowiednia pora, aby ministerstwa