wyrazie. Gwiżdżę głośno Marsyliankę. Plecy zdradzają skłonność do paniki. Jestem ogromnie z siebie zadowolony. Ktoś się do mnie odzywa. Mac Kinley zaczepia mnie, że podobno miałem bardzo interesującą dyskusję z Vilbertem o Schopenhauerze i że on, Mac Kinley, cieszy się bardzo, że jest jeszcze ktoś w obozie, z kim można inteligentnie porozmawiać. Jeśli chodzi o jego stanowisko w sprawie Schopenhauera, to... Zaczyna wypowiadać swoje stanowisko, odwracam się ku niemu i teraz stoję plecami do okna, z początku słucham i rozumiem, potem wszystko mąci mi się w głowie, ale co najgorsze, czuję najwyraźniej na swoich plecach wzrok Suzanne. Robię gwałtowne wysiłki, żeby