być, że faktycznie nie będzie mnie stać. Ileż to zawinszujesz sobie za ten brzeszczot?<br>Esterhazy milczał czas jakiś. Twarz miał nieprzeniknioną.<br>- Ja go oddam za darmo, Bonhart - powiedział wreszcie głuchym głosem. - W podarunku. Żeby wypełniło się, co ma się wypełnić. <br>- Dziękuję - rzekł Bonhart, widocznie zaskoczony. - Dziękuję ci, Esterhazy. Królewski podarunek, iście królewski... Przyjmuję, przyjmuję. I jestem twym dłużnikiem...<br>- Nie jesteś. Miecz jest dla niej, nie dla ciebie. Podejdź, dziewczyno nosząca obrożę na szyi. Przyjrzyj się znakom wytrawionym na klindze. Nie rozumiesz ich, to oczywiste. Ale ja ci je objaśnię. Spójrz. Linia wytyczona przez los jest kręta, ale wiedzie ku tej oto