z ojcem, jak się okazało, zdążyli wyprząc konia i zdjąć dwa koła z wozu. "W sieni bezpieczniej orzekł ojciec. - Różni ludzie mieszkają na Kozłowie, może któryś uprowadzić sprzed domu, bo po podróży spać będą mocno, a psa nie ma. "<br>Tak oto koń chrupał obrok w. sieni, a oni zasiedli w izbie do kolacji.<br>Śmiercią Sumczaka ojciec nie bardzo się przejął. - Świeć, Panie - powiedział z westchnieniem i jak się godzi, chwilę odczekał. Ale nagły zgon Cichowicza zdjął go serdecznym żalem. Cichowicz był mu bliski, może najbliższy z całej partii, <page nr=121> <br>bo tak samo rwał się do roboty, odkładając na domek, i żył dla