podpił sobie i teraz żartuje - uśmiechnęła się Śliwina. - My? Żydów?...<br>Ale sołtys nie żartował i powiedział, że chciałby poszukać.<br>- Proszę, niech sołtys szuka - powiedziała Śliwina, chociaż miała okropnie ściśnięte gardło i czuła w kolanach watę. Jednak fakt, że był tam Słoń, dodał jej odwagi, więc podając sołtysowi klucz do naszej izby, drugą ręką przekręciła mało widoczny zza szafy, która stała tuż przy drzwiach, przybity <page nr=24> jednym gwoździem nad drzwiami obrotowy, drewniany skobelek.<br>Sołtys przekręcił klucz, ale drzwi się nie otworzyły: Przekręcił jeszcze raz, ale i tym razem drzwi nie puściły. Potem jeszcze ze dwa razy przekręcił tam i z powrotem i również