pozorowanego, przeznaczonego na sprzedaż. "Rozględzają swoje ja, ja" - pisał Musiał, demaskując narcystyczne wylewy pisarskie. Jan Błoński w artykule poświęconym prozie Andrzeja Stasiuka również piętnuje nadmiar "monologowego gadulstwa, co zatruwało - i zatruwa - polską prozę".<br><gap><br> Czy zabieg "odlirycznienia" polskiej prozy, proponowany przez Błońskiego, ma szansę powodzenia? Proza narracyjna, zdominowana przez przygody mówiącego "ja", jest chyba naszą polską specjalnością, narodowym daniem polskiej kuchni literackiej - od Andrzejewskiego, Buczkowskiego, Białoszewskiego, Konwickiego, Kuncewiczowej, Kuśniewicza, Rudnickiego, Stachury aż po Paźniewskiego, Turczyńskiego, Kornhausera. Ten typ wielostylowej, autobiograficzno-autotematycznej narracji opisywano w kategoriach "sylwy współczesnej". Dlaczego "sylwa" straciła dzisiaj żywotność i rację bytu? Zastanawiają się nad tym krytycy, a i ja