też po to raczej, aby własną myśl zakotwiczyć w obiektywności systemu, którego ostatecznej racji nikt - w danej epoce - sprawdzić nie zdoła? Oto dylemat, który Gombrowicz podsuwa współczesności. I powiada: niewątpliwie zaczęliście, panowie, od postawy wyzwolicielskiej. Pokazywaliście uwarunkowania, aby umożliwić wolność. Badaliście systemy, aby udowodnić, że potraficie je opanować... I wtedy ja - jako artysta - byłem z wami. Lecz cóż to?<br>Zabrnęliście w dążenie duchowe, "które mnie się wydaje, doprawdy, niemiłe, nieprzyjemne, niewłaściwe, niepraktyczne, nieskuteczne..." (Dz III 231) Oddam teraz głos Gombrowiczowi, aby się później zastanowić nad znaczeniem jego sprzeciwu.<br>Gombrowicz mniema, że od argumentu ważniejszy jest człowiek, który się nim posługuje. Dlatego