nasz, oby ci...<br>Perlisty śmiech Iskry zagłuszył mamlanie staruszki. Elfka zawadiacko przełożyła prawą stopę nad łękiem, sięgnęła do kabzy i zamaszyście sypnęła w tłum garścią monet. Reef i Asse poszli za jej przykładem, prawdziwy srebrny deszcz posypał się na piaszczystą drogę. Kayleigh, rechocząc, cisnął w kotłujących się nad pieniędzmi ogryzkiem jabłka.<br>- Dobroczyńcy!<br>- Sokoliki nasze!<br>- Niech wam dola będzie łaskawa!<br>Tuzik nie pobiegł za innymi, nie padł na kolana, by wygrzebywać monety z piasku i kurzego gówna. Stał nadal pod płotem, patrząc na mijające go wolno dziewczyny. Młodsza, ta o popielatych włosach, dostrzegła jego wzrok i wyraz twarzy. Puściła rękę ostrzyżonej, żgnęła