Z gór w doliny schodzi coraz głębiej,<br>a oczy ma piękne jak jastrzębie,<br>a nogi ma proste jak sosny.<br><br>Nadaremno się dziwisz i pytasz,<br>nie ma końca gwiaździsty korytarz,<br>nie ma kresu dla nocy miłosnej.<br><br>X<br><br>Ona płynie szeroko,<br>wielka i wielodźwięczna,<br>krowom rogi osrebrza,<br>dachom gont omiesięcznia,<br>w sadach jabłka potrąca,<br>dzieciom jabłka w sny wkłada,<br>koło wielkie zatacza,<br>pląsom i śpiewom rada,<br>smykiem do okien stuka,<br>na jezioro wyciąga,<br>żeby płynąć i śpiewać,<br>żeby w struny zabrząkać.<br><br>XI<br><br>A na skraju lasu pogoda,<br>a w tych szparach kurzawa szczerozłota,<br>jakby Febus pogubił koła.<br>Bosą stopą brnę przez mokradła.<br>Inna