Typ tekstu: Druki ulotne
Tytuł: reklamy kulturalne
Rok: 1997
Tytuł: reklamy kulturalne
Rok: 1997
stanie pałac i park.
PRAWDZIWE FAKTY
Kontrolerzy PIH przebadali wina marki wino, produkowane z koncentratu owocowego i napoju winopochodnego: Gruba Gocha, Melissa, Johny Wiśnia, Cienki Bolek. Kontrola ujawniła, że Bolek był istotnie cienki, nie miał zadeklarowanych na etykiecie 9% alkoholu. Inne ustalenie kontrolerów: rozlewnicy mieszają gatunki. Zdarza się, że wino jabłkowe zmieszane jest z wiśniowym.
POLSKI CHAM
Trudno uwierzyć, ale widziałam ostatnio prawdziwego chama. I to w środku miasta, na terenie rekreacyjnym, wśród ludzi, drzew, kwitnących krzaków, latąjacych motyli i ćwierkających ptaków. Stał przed bramą, która zwykle była szeroko otwarta i zapraszała na korty tenisowe. Brzydko stał, nieładnie wyglądał, nieprzyjemnie pachniał
PRAWDZIWE FAKTY
Kontrolerzy PIH przebadali wina marki wino, produkowane z koncentratu owocowego i napoju winopochodnego: Gruba Gocha, Melissa, Johny Wiśnia, Cienki Bolek. Kontrola ujawniła, że Bolek był istotnie cienki, nie miał zadeklarowanych na etykiecie 9% alkoholu. Inne ustalenie kontrolerów: rozlewnicy mieszają gatunki. Zdarza się, że wino jabłkowe zmieszane jest z wiśniowym.
POLSKI CHAM
Trudno uwierzyć, ale widziałam ostatnio prawdziwego chama. I to w środku miasta, na terenie rekreacyjnym, wśród ludzi, drzew, kwitnących krzaków, latąjacych motyli i ćwierkających ptaków. Stał przed bramą, która zwykle była szeroko otwarta i zapraszała na korty tenisowe. Brzydko stał, nieładnie wyglądał, nieprzyjemnie pachniał
stanie pałac i park.<br><br><tit>PRAWDZIWE FAKTY</><br>Kontrolerzy PIH przebadali wina marki wino, produkowane z koncentratu owocowego i napoju winopochodnego: Gruba Gocha, Melissa, Johny Wiśnia, Cienki Bolek. Kontrola ujawniła, że Bolek był istotnie cienki, nie miał zadeklarowanych na etykiecie 9% alkoholu. Inne ustalenie kontrolerów: rozlewnicy mieszają gatunki. Zdarza się, że wino jabłkowe zmieszane jest z wiśniowym.<br><br><tit>POLSKI CHAM</><br>Trudno uwierzyć, ale widziałam ostatnio prawdziwego chama. I to w środku miasta, na terenie rekreacyjnym, wśród ludzi, drzew, kwitnących krzaków, latąjacych motyli i ćwierkających ptaków. Stał przed bramą, która zwykle była szeroko otwarta i zapraszała na korty tenisowe. Brzydko stał, nieładnie wyglądał, nieprzyjemnie pachniał
