Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
z pokoju obok, zza płóciennej zasłony, usłyszeliśmy głos wuja Florentego: - Henek? No proszę, proszę! To nasz Chrystek niedaleko zajechał!
- Sam pan dziedzic rozkazał jechać na dwunastą - mówił pan Chrystek za naszymi plecami. - Nie moja wina, nie moja wina.
Weszliśmy do pokoju, w którym - na drewnianym łóżku naprzeciw okna z gałązkami jabłonek zaglądającymi do środka - pół siedział, pół leżał wuj Florenty. Pamiętam piętrzące się wokół czerwone poduszki. Był w białej koszuli zapiętej pod szyję i tak jak dawniej wydał mi się bardzo czysty i schludny. Kiedy całował mnie, poczułem zapach wody kolońskiej i muśnięcie gładko wygolonego policzka. Posiwiał tylko bardziej - jeżyk wuja
z pokoju obok, zza płóciennej zasłony, usłyszeliśmy głos wuja Florentego: - Henek? No proszę, proszę! To nasz Chrystek niedaleko zajechał!<br>- Sam pan dziedzic rozkazał jechać na dwunastą - mówił pan Chrystek za naszymi plecami. - Nie moja wina, nie moja wina.<br>Weszliśmy do pokoju, w którym - na drewnianym łóżku naprzeciw okna z gałązkami jabłonek zaglądającymi do środka - pół siedział, pół leżał wuj Florenty. Pamiętam piętrzące się wokół czerwone poduszki. Był w białej koszuli zapiętej pod szyję i tak jak dawniej wydał mi się &lt;page nr=14&gt; bardzo czysty i schludny. Kiedy całował mnie, poczułem zapach wody kolońskiej i muśnięcie gładko wygolonego policzka. Posiwiał tylko bardziej - jeżyk wuja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego