odchodzi dotychczasowa kierowniczka. Kilkunastu cenionych we wsi gospodarzy pojechało do Inspektoratu z prośbą, aby mnie powierzyć to stanowisko. Zawsze wiedziałam, że mam w tej wsi nie tylko wrogów. W najgorszych momentach spotykałam się z dowodami przyjaźni. Ktoś po cichu, żeby inni nie widzieli, przyniósł koszyk jabłek z najlepszej, jak zapewniał, jabłonki. Ktoś zaczepił mnie na drodze i powiedział dobre słowo, ale oglądał się, czy ludzi nie ma w pobliżu. Anonimy przeważnie atakują człowieka, prawda? A ja dostałam anonim podtrzymujący mnie na duchu. Anonimowy przyjaciel prosił, abym się nie załamała. To było zawsze poparcie z ukrycia, nigdy wprost, nigdy na zebraniu. Głośno