się odnalazł, ale w sytuacji nie pozwalającej -na żadną rozmowę, na przykład na bieżni. <br>Plaża była blisko, własna. Wieśniewicz zaraz nas, mężczyzn, zabrał do swego pokoju. Sandra kobiety - do pokoju rodziców. Wszyscy pokrzykiwali na siebie wesoło, popędzając się i żartując. W kostiumach zbiegliśmy na parter, do wielkiego oszklonego holu, zarazem jadalni, czytelni i salonu. Po poczęstunku złożonym z owoców i mrożonych napojów wyszliśmy przed willę i ostrożnie, po żwirowanej alejce, kłującej w bose stopy ostrymi kamykami, ruszyliśmy do morza.<br>Nic z niego nie pamiętam. Ojciec mnie tu przywiózł, ale to było tak dawno temu! Nie dawał mi się kąpać, pozwalając tylko