trafnie jest poczęte.<br>Złorzecząc wrócił więc do bagnisk,<br>gdzie powitała go zła Yuxtla<br>odrażającym swym chichotem.<br><br><br>I oto w smrodzie ciemnej jamy<br>roił znów mściwie podły Yucan,<br>jak by tu Dobra i Mądrości<br>cudowne sponiewierać dzieło.<br>Lecz roił głupio i jałowo.<br>Najpierw namówił był Totzana,<br>księcia Ciemności, by swym okiem<br>jadowym zgasił światło w świecie,<br>lecz tego odparł bóg nasz - Quetzaxtl.<br>Potem Tzelcana - smoka, który<br>ognistą z pyska zionął lawą,<br>zesłał na ziemię, ale Alca,<br>najświętsza nasza ofiarnica,<br>obłaskawiła straszne monstrum,<br>pojąc go własnej krwi szkarłatem<br>i przemieniła go w kajmana,<br>druha wioślarzy i rybaków.<br><br>I oto w rozpacz popadł Yucan