Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
pachnącej kawy, emaliowanymi kubkami i kruchym ciastem z kruszonką, które taszczyłem w koszyku przykrytym serwetką.
- Jak chcecie zbożówki, to kupię paczkę w sklepie - zaoferowała Tola.
- Nie idę dziś w pole - odpowiedział. - Daj jeszcze tej lepszej.
Nasypał do szklanki trzy kopiaste łyżeczki cukru, wymieszał. Popijał powoli, delektując się aromatem. Wypytywał, czy jajka i wędlina są "swoje", czy "kupne". Tola zełgała, że wszystko jest "swoje"; pochwalił, że od razu poznał po smaku. Odprężył się, popatrywał na nas życzliwszym okiem. Prawdziwy dziadek Bronek też łagodniał po posiłku. Zaproponowałem, że pójdziemy kupić papierosy.
Dochodziła szósta rano. Kiosk był na rynku, kilkadziesiąt kroków od domu. Kioskarz
pachnącej kawy, emaliowanymi kubkami i kruchym ciastem z kruszonką, które taszczyłem w koszyku przykrytym serwetką. <br>- Jak chcecie zbożówki, to kupię paczkę w sklepie - zaoferowała Tola.<br>- Nie idę dziś w pole - odpowiedział. - Daj jeszcze tej lepszej.<br>Nasypał do szklanki trzy kopiaste łyżeczki cukru, wymieszał. Popijał powoli, delektując się aromatem. Wypytywał, czy jajka i wędlina są "swoje", czy "kupne". Tola zełgała, że wszystko jest "swoje"; pochwalił, że od razu poznał po smaku. Odprężył się, popatrywał na nas życzliwszym okiem. Prawdziwy dziadek Bronek też łagodniał po posiłku. Zaproponowałem, że pójdziemy kupić papierosy. <br>Dochodziła szósta rano. Kiosk był na rynku, kilkadziesiąt kroków od domu. Kioskarz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego