Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
nic... Myślałem... Myślałem... - Polek nie dokończył, zmęczony. Kajaki siadł na brzeżku łóżka. Cienkie jego włosy sterczały uważnie na wszystkie strony. Ciemne oczy były jeszcze większe niż zwykle. Starał się nie oddychać, onieśmielony i przybity stanem kolegi.
- Wiesz, że Łapa nadał wszystkim stopnie? - powiedział Kajaki. Polek milczał.
- Ty jesteś teraz kapitanem, jak Boga kocham. Nie wierzysz? Milczenie.
- Nawet Kaziuk dostał tylko porucznika. Polek przymknął powieki, słuchając jakiegoś mdlącego szumu, który wypełniał wolno głowę.
- A ja jestem chorążym, jedry jego pałki. Senne muchy szamotały się beznadziejnie na szybach. Ostry sztych światła słonecznego pełzł po ścianie w stronę sufitu, wypełniając ciepłem pęknięcia tynku, liszaje zacieków i
nic... Myślałem... Myślałem... - Polek nie dokończył, zmęczony. Kajaki siadł na brzeżku łóżka. Cienkie jego włosy sterczały uważnie na wszystkie strony. Ciemne oczy były jeszcze większe niż zwykle. Starał się nie oddychać, onieśmielony i przybity stanem kolegi.<br>- Wiesz, że Łapa nadał wszystkim stopnie? - powiedział Kajaki. Polek milczał.<br>- Ty jesteś teraz kapitanem, jak Boga kocham. Nie wierzysz? Milczenie.<br>- Nawet Kaziuk dostał tylko porucznika. Polek przymknął powieki, słuchając jakiegoś mdlącego szumu, który wypełniał wolno głowę.<br>- A ja jestem chorążym, jedry jego pałki. Senne muchy szamotały się beznadziejnie na szybach. Ostry sztych światła słonecznego pełzł po ścianie w stronę sufitu, wypełniając ciepłem pęknięcia tynku, liszaje zacieków i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego