szpak - znika za wieżą kościoła. Drzewa w pąkach, niektóre już zielone. Przez ogród idzie zakonnik w białym habicie. Dzwoni sygnaturka. <br>Grześ się obudził. Przytulił mnie do siebie i mówi, żebyśmy wzięli ślub. <br>Wielkie wzruszenie i - zrobiło mi się niedobrze, mdło, głowa - koszmar! Nie umiem mu nawet powiedzieć, jak się cieszę, jak bardzo tego pragnę... Mówię o kłopotach ze studiami, z pracą, z mieszkaniem, a przecież chcę powiedzieć zupełnie co innego: krzyczeć z radości, że my to mamy, i że tylko to jest ważne. <br><br>Wstaję, biorę proszek, patrzę na fotografię mamusi. Ale ona nic pomóc nie może. Widzę w lustrze swoją twarz dziwnie