Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
prowineji droższy niż w Kijowie. Musimy zmieścić koszty transportu i dyskonta w cenie maszyny. Wtedy zakasujemy "Remingtona". Gwarantuję!

Poszliśmy z ojcem i Alioszą do parku na zsiadłe mleko. Miałem na sobie płócienny biały mundur i biały pokrowiec na czapce. Podkreślało to jeszcze bardziej moją opaleniznę. Aliosza nie mógł nadziwić się, jak bardzo rozwinąłem się i zmężniałem.

- W której klasie właściwie jesteś? - zapytał.

- W czwartej.

- Przecież zacząłeś piętnasty rok! - zawołał ojciec. - Jak ten czas leci!

W ogrodowej muszli orkiestra grała walca Straussa: Młodzieży było niewiele, przeważnie sie dzieli tam staruszkowie i jedli zsiadłe mleko z kaszą. Nigdy dotąd nie widziałem tylu staruszków naraz
prowineji droższy niż w Kijowie. Musimy zmieścić koszty transportu i dyskonta w cenie maszyny. Wtedy zakasujemy "Remingtona". Gwarantuję!<br><br>Poszliśmy z ojcem i Alioszą do parku na zsiadłe mleko. Miałem na sobie płócienny biały mundur i biały pokrowiec na czapce. Podkreślało to jeszcze bardziej moją opaleniznę. Aliosza nie mógł nadziwić się, jak bardzo rozwinąłem się i zmężniałem.<br><br>- W której klasie właściwie jesteś? - zapytał.<br><br>- W czwartej.<br><br>- Przecież zacząłeś piętnasty rok! - zawołał ojciec. - Jak ten czas leci!<br><br>W ogrodowej muszli orkiestra grała walca Straussa: Młodzieży było niewiele, przeważnie sie dzieli tam staruszkowie i jedli zsiadłe mleko z kaszą. Nigdy dotąd nie widziałem tylu staruszków naraz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego