i aż dopiero w Przeworsku się zbudziłem. Ale jak raz był pociąg z powrotem i zdążyłem. Przed Tarnowem gość mnie zbudził, wysiadłem i była jeszcze godzina, to pomyślałem, że coś zjem. Poszedłem do tego baru, wie pan, jak się wejdzie to na lewo. Golonkę sobie wziąłem, bo nie ma to jak dobra golonka, w ogóle nie ma to jak wieprzowina, ja za innym mięsem nie bardzo, a najlepiej jak jest świniobicie, nawet nie mięso, ale wyroby, panie, taka gorąca jeszcze kaszanka. U nas w okupację...<br>I mimo chłodu kowal Kruk nie porusza się, nie kuli, nie próbuje zapiąć drelichowej bluzy. Ciągnie swą