Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Karan
Nr: 9-10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
paczki ze słodyczami, kanapki i maskotkę. Siedziały w autobusie i machały do nas nawet te największe łobuzy. I chociaż bardzo chciałam, aby kolonie już się skończyły, to w tym momencie zrobiło mi się strasznie smutno".
"Najbardziej dały mi się we znaki gorące, upalne dni i niezwykle ruchliwe dzieci. To niesamowite jak dużo mają w sobie energii i pomysłów. Na początku myślałam, że te wszystkie zabawy są tylko po to aby mi dokuczyć. Po pewnym czasie zrozumiałam, że dzieci po prostu takie są, mają swoje problemy, doświadczenia, mnóstwo napięć i może nie znają lepszego sposobu na zwrócenie na siebie uwagi, jak przez bicie
paczki ze słodyczami, kanapki i maskotkę. Siedziały w autobusie i machały do nas nawet te największe łobuzy. I chociaż bardzo chciałam, aby kolonie już się skończyły, to w tym momencie zrobiło mi się strasznie smutno".<br>"Najbardziej dały mi się we znaki gorące, upalne dni i niezwykle ruchliwe dzieci. To niesamowite jak dużo mają w sobie energii i pomysłów. Na początku myślałam, że te wszystkie zabawy są tylko po to aby mi dokuczyć. Po pewnym czasie zrozumiałam, że dzieci po prostu takie są, mają swoje problemy, doświadczenia, mnóstwo napięć i może nie znają lepszego sposobu na zwrócenie na siebie uwagi, jak przez bicie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego