Nie jestem pewna, byłam jak w transie. Czułam, że coś się we mnie załamało, pękło. Nikt nie byłby w stanie mnie powstrzymać, "ocucić". Dzisiaj ja dawałam swój popis. <br>I poskutkowało. Osłupiały "Bokser" odskoczył ode mnie. Jeszcze bardziej wybałuszył te swoje <orig>wytrzeszczałe</> gały. Pojękiwał, wygładzając uparcie porwany rękaw koszulki. Przysiadł spokojnie, jak gdyby nigdy nic, tyle że już nawet nie w fotelu, a w kucki pod ścianą na podłodze. <br>Nic się nie odzywał, tylko obserwował mnie spode łba. Wreszcie nie wytrzymał i zwracając się do świadków całej sceny, tego naszego starcia, pytał kto ja jestem, skąd się tu wzięłam. <br>Nikt z zebranych nie