rzekę i wiedziałem, że pod jej<br>skórą płynie swoim niezależnym biegiem inny nurt, pokręcony, a<br>gdzieniegdzie oszalały i zupełnie niewidoczny dla ludzkiego oka, jakby<br>rzeka w rzece, jedna drugiej na przekór.<br> Toteż pewnie bym się tym nie przejął, że kajak nas niesie, gdzie sam<br>chce, lecz nagle poczułem, że Anna jak gdyby w przypływie przerażenia<br>przytuliła mocniej moją rękę do tego wychylającego się z pęknięcia w<br>kostiumie skrawka swojej piersi. A nawet byłem pewny, że usłyszałem jej<br>przerażone błaganie:<br> - Powstrzymaj go, Piotr!<br> I być może tym jej przerażeniem spojrzałem na nią. Ona tymczasem<br>spokojnie podniosła oczy z toni rzeki i jakby potrącając