Ręce, pozbawione kontroli oczu, szukały rozpaczliwie wolnego miejsca, gdzie by mogły złożyć puste naczynie, a gdy je wreszcie znalazł, wtedy spoza kręgu jego widzialnego świata dobył się czyjś głos: - Panie, po co nam pan te szklanki kładzie?<br>Zrozumiał, że popełnił błąd, więc znów przepraszał, przepraszał serdecznie i błagalnie, tak właśnie, jak gdyby to było jego wyłączną czynnością. A z tamtej strony zapory oddzielającej zaczarowany świat dobywały się ludzkie, a więc niezrozumiałe dlań głosy: - Niechże tu ktoś przyjdzie, chcieliśmy zamówić. Aa, to pan? Dla mnie herbatę ze śmietanką i wodę sodową.<br>- Dla mnie kawę ciemniejszą z pianką, tylko dużo pianki. - Ja chciałam kawę