słowach<br>widziałem jedyny ratunek na to nasze rozstanie, bo tylko słowa, choć<br>ułomne, mogły nas dla siebie zachować. I rzekłem, co mi się<br>przypomniało:<br> - Kiedy wrócę, nauczę cię czytać i pisać.<br> Ale raptem zląkłem się tych słów, że go zabolały. Przyjął je jednak i<br>powiedział:<br> - Nie trzeba, synu. Niech zostanie, jak jest. Tak jest najlepiej.<br> - Nauczę cię, zobaczysz - powiedziałem zuchwale.<br> Spojrzał wtedy na słońce i rzekł:<br> - Chodźmy, czas nas dogania.<br> Nigdy już potem nie wracaliśmy do tamtej sprawy, tylko mu czytałem w<br>wolnych chwilach, przeważnie wieczorami. Czekał zawsze na mnie. Spać<br>nie szedł, nawet gdy wracał z pola późno, nierzadko po nocy